aaa4
Noworodek
Dołączył: 15 Gru 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:45, 10 Sty 2018 Temat postu: reda |
|
|
mi sie wydaje. Moge dac ci to, czego pragniesz, zanim jeszcze tego zapragniesz, ale jesli nie
czujesz sie wart daru, ktory otrzymujesz, moje wysilki pojda na marne. Cillianie, pozalecaj sie do
mnie troche. Przekonaj mnie do siebie.
Odsunal sie krok do tylu, niemal sie przy tym potykajac. Wpadl na lawke pod oknem i usiadl na niej ciezko. Reka zaslonil [link widoczny dla zalogowanych]
oczy.
-W koncu doprowadzilabys do tego, ze zakochalbym sie w tobie. I co wtedy? Odejdziesz? Serce jej podskoczylo, ale glos pozostal spokojny.
-Wydaje mi sie, ze milosc wyszlaby ci na dobre.
-Cale zycie kochalem i wciaz mnie odrzucano - powiedzial jej Cillian. - Nie mam ochoty znow probowac.
Przysunela sie do niego.
-Nie chcialam wychodzic za tego mezczyzne, wiec zrobilam cos niewybaczalnego. Wzielam
kochanka. Zhanbilam imie mojej rodziny i mojego ojca. Urodzilam syna,
ktorego moj maz, zeby nie zrywac wiezi z moja rodzina, uznal za swojego, ale wygnano mnie z domu, jakbym umarla. Naprawde wierze, ze za milosc trzeba cierpiec.
-Kochalas go? Ojca swojego dziecka?
-O, tak. Kochalam go tak, jak mloda kobieta kocha pierwszego mezczyzne, ktory zdobedzie jej serce. Kochalam go na tyle, by urodzic jego dziecko, a nie pozbywac sie go z lona. I kochalam go na tyle, by nie ujawnic, ze to on jest ojcem, chociaz wszyscy o tym wiedzieli. Ujawniajac to, uratowalabym siebie i zgubila jego.
-Wiec to dlatego wstapilas do Zakonu.
-Tak. - Usmiechnela sie i jeszcze zblizyla. - I sluzylam w nim jakis czas. Dluzej, niz przypuszczalam na poczatku. Ale teraz... Jestem zmeczona, Cillianie. Chcialabym wrocic do domu. Zobaczyc moje dziecko, ktore nie zna matki. Chcialabym wypelnic moje zadanie [link widoczny dla zalogowanych]
wobec ciebie, jesli mi pozwolisz, nie zas poniesc porazke.
Tym razem on przelknal i odwrocil wzrok; spojrzal na podloge.
-Uczciwosci... chcialbym, zebys ofiarowala mi pocieche, przysiegam na strzale, chce tego. Poslalem po ciebie w nadziei... hm, w nadziei, ze mi ja dasz. Ale nie jestem pewien, czy potrafie dac tobie to, o co mnie prosisz. Mam swoje pragnienia, takie jak zawsze, ale to, ze nie chcesz im ulec, nie pomaga ich wypelnic. A to wszystko, co mi dajesz, twoj dobry nastroj, dotyk dloni, przyjemnosc, jaka czerpie z twojego ciala...
-Jestes czlowiekiem zbyt pustym wewnetrznie, by wypelnila cie jedna osoba. Tak mi sie wydaje. - Zanim zdazyl cos wtracic, Uczciwosc ciagnela: - Pozwol mi jednak sprobowac. Dostaniesz to, czego potrzebujesz, a przy okazji ja spelnie moje pragnienia.
-Zatem co mam zrobic? - usmiechnal sie lekko, a ona poczula sie swobodniej.
-Jak powiedzialam, sa inne odmiany gier. - Ona rowniez sie usmiechnela. - I chyba nie sprawiloby ci przyjemnosci, gdybym to ja je nazwala, prawda?
-A skad mam wiedziec, ze sie na nie zgadzasz?
-Bedziemy musieli razem sie tego nauczyc - odparla Uczciwosc. - Opowiedz mi o swoim pokoju uciech.
-Nie. - Znow pokrecil glowa, ale kiedy sprobowal sie odsunac, Uczciwosc przytrzymala go.
-Opowiedz. Moze ci sie wydaje, ze mnie zszokujesz albo zniechecisz do siebie, ale to niemozliwe, Cillianie. Uwierz mi, widzialam i robilam wiecej, niz mozesz sobie wyobrazic.
-Potrafie sobie calkiem sporo wyobrazic. Delikatnie przyciagnela go do siebie.
-Jak sie wydaje, dobrze sie dobralismy.
Pozwolil sie jej przyciagac, az przylgneli do siebie. Na policzku poczula jego pieszczotliwy oddech; wzial ja w ramiona. Jego twarz znalazla zaglebienie jej ramienia, cieple usta przycisnely sie do jej cieplej skory.
-To pomaga - wyszeptal. - Pomaga zapomniec. Otoczyla go ramionami i mocno przytulila.
-Zapomniec o czym?
-O tym, o czym kaza mi pamietac. - Cillian zamknal powieki, ale po chwili otworzyl je i spojrzal jej gleboko w oczy.
-Zatem jesli potrzebujesz zapomnienia, ofiaruje ci je. - Przycisnela jego palce do ust.
-Coz - odparl Cillian z krzywym, niepewnym usmiechem - mozesz sprobowac.
-Przestan sie wiercic. - Uczciwosc probowala poprawic Cillianowi fular, ale on odsunal jej reke.
-Nie ma sprawy, sam sie ubieraj.
Cillian wbil zachmurzony wzrok w lustro i pociagnal za luzno wiszacy skrawek materialu przy szyi.
-Mezczyzna powinien umiec sam sie ubrac, a nie prosic o pomoc druga osobe, nawet jesli ma srodki pozwalajace mu na zatrudnienie sluzby.
-Ogolnie rzecz biorac, zgadzam sie z toba. - Uczciwosc usadowila sie w okiennej wnece i przygladala jego wysilkom. - Ale palce ci sie placza, chcialam jedynie pomoc.
-Czy pomagajac mi w nalozeniu ubrania, umiescisz kolejna strzale w kolczanie? - spytal. Mialo to zabrzmiec drwiaco. I tak zabrzmialo; Uczciwosc poczula sie urazona, nie okazala jednak tego.
-Dzieki temu mozemy szybciej dostac kolacje, a poniewaz mam pusty zoladek, to mnie w tej chwili najbardziej obchodzi.
Umiala doskonale rozproszyc jego gniew. Dotad udawalo mu sie uspokoic tylko w pokoju uciech, z batem w reku i slodka cipka o miodowej skorze, blagajaca go o pocalunek. Nie chodzil tam od kilku tygodni, chociaz nawet teraz mysl o mokrej od potu raczce rzemienia unosila mu spodnie w okolicy rozporka. Zdarzalo mu sie juz trzymac z daleka od przyjemnosci haremu nawet dluzej, ale to bylo bardzo dawno temu.
Cillian szarpnal za miekki material i w koncu wyciagnal go na wierzch, a potem rzucil na podloge. Pojdzie bez miara. Podobnie postapil z koronkami przy mankietach, ktore dzisiejszego wieczoru wiazaly go zbyt mocno, przypominajac kajdanki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez aaa4 dnia Śro 16:46, 10 Sty 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|